Modnie i Zdrowo

Czy jest recepta na szczęśliwe życie?! Agnieszka Maciąg przekonuje, że tak!

8 listopada 2016 | Aneta Gieroń

Agnieszka Maciąg. Archiwum www.agnieszkamaciag.pl

Jak żyć długo, zdrowo i szczęśliwie? Takie pytania możemy stawiać bez końca, a liczni celebryci na wyścigi podsuną nam recepty w wydawanych przez siebie w ilościach hurtowych poradnikach. Większość to stek bzdur i banałów, ale czy w tym samym rzędzie powinniśmy też stawiać Agnieszkę Maciąg, byłą modelkę, która od ponad 10 lat propaguje slow life i w ostatniej dekadzie swoje życie zmieniła rewolucyjne? Na pewno warto być sceptycznym, choć lektura „Smaku szczęścia” i „Pełni życia” Agnieszki Maciąg, co niektóre kobiety zaskoczy. Prostych recept na życie nie ma, bo dobre życie wymaga ciężkiej pracy, której nikt za nas nie wykona, ale może czasem warto coś w tym życiu zmienić i nie  podążać w bezmyślnym pędzie za wszystkimi.

Większość kojarzy ją ze  śliczną panią z okładek pism, albo telewizyjnego okienka. Bo rzeczywiście, Agnieszka Macią jest jedną z najładniejszych polskich modelek, która przez lata pracowała dla amerykańskich i włoskich agencji, a w Polsce postrzegana była jak typowa kobieta sukcesu. Piękna, bogata i jeszcze ze świetnym mężem, Robertem Wolańskim i synem przy boku. Sielanka, ale tylko na zdjęciu. W rzeczywistości kobieta przez lata zmagała się z depresją, licznymi chorobami, nie radziła sobie w pracy,  przez lata nie mogła zajść w ciążę. Pośpiech, papierosy, alkohol, codzienność, jaką zna większość z nas.

I co dalej? Przecież fakt, że jesteśmy zmęczone nie skłoni nas, ot tak do rezygnacji z pracy, bo rachunki co miesiąc z czegoś płacić trzeba.  Nie staniemy się też piękne i młode, bo zaczniemy głęboko oddychać, ćwiczyć jogę i oglądać pogadanki motywacyjne na YouTubie. Ale może warto się zastanowić, jak uspokoić nasze emocje i ukoić duszę. Psychologowie obliczyli, że na nasze poczucie szczęścia zaledwie w 10 proc.  wpływają okoliczności zewnętrzne (np. stan naszego posiadania), zaś w 90 proc. stan naszych myśli i emocji. Nie mamy czasu na rozmowę, modlitwę, półgodzinny spacer, ale mamy czas na codzienne przeglądnie komórki, śledzenie Facebooka, albo gapienie się w telewizor. Nieustannie bombardujemy się informacjami, mamy wieczne poczucie zmęczenia, ale nie chcemy, nie potrafimy choćby pół godziny pobyć w absolutnej ciszy.

Ponad 10 lat temu Agnieszka Maciąg z dnia na dzień zmieniła wszystko, rzuciła palenie, zrezygnowała z alkoholu, spotkała nauczycielkę jogi, której wierna jest do dziś. Została wegetarianką, jako 43 – latka, w domu, tylko z położną odważyła się urodzić drugie dziecko i z imprezowej dziewczyny, stała się „nudziarą” zanurzoną w przyrodzie.  Ale czy to oznacza, że wszyscy powinni zrobić tak samo? Niekoniecznie,  asany nie są dla  każdego, wegetarianizm też nie, chodzi raczej o wyrwanie się z pewnego kieratu myślenia, odwagę pójścia własną drogą.

Agnieszka Maciąg. Archiwum www.agnieszkamaciag.pl

Agnieszka Maciąg. Archiwum www.agnieszkamaciag.pl

Maciąg nie ma recepty, jak schudnąć 20 kilogramów, ale na sobie samej od lat obserwuje, jak dieta nie łączenia w jednym posiłku węglowodanów i białek, korzystnie wpływa na jej wagę i samopoczucie. Kto chce może spróbować, naukowych dowodów na to nie ma, ale ważny jest sam fakt obserwowania własnego organizmu i wyciągania wniosków. Nagle może się okazać, że  w dużych ilościach wykorzystywanie ziół w kuchni, skutecznie odzwyczai  nas od olbrzymich ilości soli i cukru dotychczas pochłanianych.

Kto nie zna tych ulubionych weekendów, kiedy w piątkowy wieczór kupuje się olbrzymie ilości przysmaków i duże ilości alkoholu, by do niedzielnego wieczora oddawać się  przyjemności w nieumiarkowanym jedzeniu i piciu. Właśnie wyjście z takiej strefy komfortu , zmuszenie się do życia bez wiecznie grającego telewizora, radia, objadania się na kanapie, może nam uświadomić, w jaki kozi róg zapędziliśmy się w życiu.

Agnieszka Maciąg dużo pisze o zwykłej, codziennej modlitwie. Kto nie wierzy w Boga, może się oburzać, choć zupełnie niepotrzebnie. Osoba wierząca w modlitwie odnajduje spokój, niewierząca zanurza się w ciszy i własnych rozmyślaniach. Najważniejsze jest pobycie z samym sobą, nakarmienie duszy. I  paradoksalnie, tego wielu z nas boi się najbardziej, konfrontacji  z sobą samym, co  zwykle jest najtrudniejsze i najbardziej bolesna.

W codziennym kieracie wydaje się nam, że nic już nie da się zrobić, trzeba przetrwać, jakoś dożyć od soboty do soboty. Wyrwać się z tego? Łatwo powiedzieć.  Ale to jest możliwe i co ciekawe, tym którym się udało, najbardziej żałują tego…. że tak długo z życiową rewolucją zwlekali!