W hipnozie nie ma magii. Jest potęga umysłu
30 września 2016 |Z Dariuszem Wresiło, trenerem mentalnym, hipnoterapeutą, członkiem Polskiego Instytutu Hipnozy, rozmawia Katarzyna Grzebyk
Katarzyna Grzebyk: Hipnoza to stan wysokiej koncentracji umysłu. Większości z nas kojarzy się z terapiami, które mają przywołać zdarzenia z naszej przeszłości, co często widzimy w zagranicznych filmach.
Dariusz Wresiło: Hipnoza to naturalny stan umysłu i przydarza nam się normalnie w ciągu dnia. Ten stan polega na zawężonej mocnej koncentracji ukierunkowanej do naszego wnętrza, czyli koncentracji na naszych odczuciach i myślach. Jeśli ktoś ma plastyczną wyobraźnię, będzie widział też obrazy, podobne do tych, które pojawiają się podczas snu, ale w tym przypadku są one w pełni kontrolowane.
Kiedy w ciągu dnia możemy być w transie hipnotycznym?
Jest kilka takich momentów. Pierwszy to moment tuż po przebudzeniu, gdy nasz umysł jest czysty i nic nie analizuje, a my jeszcze nie przypominamy sobie o czekających na nas obowiązkach, czyli np. wyjściu do pracy. Drugi moment ma miejsce tuż przed zaśnięciem, kiedy umysł przechodząc do fazy snu przechodzi właśnie przez stan transu hipnotycznego. Osoby uprawiające sport bądź realizujące w skupieniu swoją pasję także są transie, gdyż ich umysł pracuje na innych falach. Koncentrując się na jednej czynności, wchodzimy w stan flow – to dość modne obecnie twierdzenie. Podobnie może działać na nas telewizja, koncert czy też dobra książka.
Kto może wprowadzać w trans hipnotyczny? Lekarz? Certyfikowany trener hipnozy?
Może to zrobić każdy człowiek. Na przykład rodzice są swego rodzaju hipnotyzerami swoich dzieci. Do 3.-4. roku życia umysł dziecka nie jest jeszcze analityczny, więc każda sugestia, jaką podajemy dziecku, działa podobnie jak trans hipnotyczny. Np. rodzic może podać dziecku cukierek i powiedzieć mu, że to jest tabletka na ból głowy, a dziecko wierzy, że ta tabletka zadziała. Dziś hipnozą posługują się niemal wszystkie grupy społeczne. Oczywiście, hipnoterapeuci stosują hipnozę do usuwania pewnych problemów emocjonalnych, chorób psychosomatycznych, lęków oraz bólu. Na Zachodzie hipnoza jest obecna w praktyce lekarskiej, ale w Polsce znam tylko jednego lekarza anestezjologa, który stosuje hipnozę kliniczną w szpitalu.
Gdzie jeszcze stosuje się techniki hipnotyczne, o których nie wiemy?
Jest ona często wykorzystywana w marketingu, jednak mało się o tym mówi. Żeby sprzedać produkt, stosuje się niemal te same narzędzia hipnotyczne, co w gabinecie, tylko inaczej się je nazywa. Nauki NLP też są oparte na hipnozie. Ma ona także zastosowanie w sporcie, ale i tu jest to temat kuluarowy, bo nikt nie chce zdradzać i rozpowszechnić technik, które przynoszą efekty. W sporcie ważne jest to, że najpierw umysł musi nauczyć się, jak sprostać wyzwaniu, a dopiero potem ciało i tu właśnie sprawdzają się techniki hipnotyczne. Zachodnia policja stosuje regresję w tych sytuacjach, gdy trzeba odtworzyć zdarzenia np. przy wypadku. Myślę, że każda branża jest w stanie wykorzystać możliwości hipnozy. Nawet relaksacyjne podróże w gabinetach SPA to nic innego jak hipnoza, tylko ukierunkowana na rozluźnienie mięśni.
W moim gabinecie hipnozę wykorzystuje do pokonywania lęków, nerwic, depresji i nałogów pacjentów. Praktycznie w ciągu dwóch sesji hipnozy można wyeliminować nałóg, poza uzależnieniem od morfiny i heroiny, gdyż są to narkotyki uzależniające także ciało. Obecnie staram się odmitologizować hipnozę i zdjąć z niej „czarną kurtynę”, dlatego często organizuję pokazy, podczas których prezentuję hipnozę sceniczną. Ludzie niestety chcą oglądać show. Mówię „niestety”, bo rzeczy magiczne i takie, których nie potrafimy sobie wyobrazić, bardzo przyciągają. Takie pokazy wykorzystuję, by opowiedzieć widowni na czym polega hipnoza i że dzieje się ona na co dzień w naszym życiu, tylko na innej płaszczyźnie.
Powiedzmy to wprost: czy hipnoza może być niebezpieczna dla naszego zdrowia lub życia?
Hipnoza nie jest niebezpieczna, ale uważam, że są osoby, które nie powinny jej wykorzystywać. Hipnoza to narzędzie, które – jeśli dostanie się w niepowołane ręce – może zaszkodzić. Nawet terapeuta, który ma nieuporządkowaną swoją przeszłość i „nieposprzątane” w życiu, może zaszkodzić pacjentowi. Również ignoranci i osoby niedokształcone w tej dziedzinie mogą wykorzystywać regresję hipnotyczną w nieodpowiedni sposób, np. mogą zasiać fałszywe wspomnienia w umyśle człowieka. Są to bardzo sporadyczne przypadki, ponieważ bardzo podatna osoba musiałaby trafić na bardzo nieudolnego terapeutę. Nie słyszałem o podobnym przypadku w Polsce, ale w USA były takie i miały duże konsekwencje prawne. Uważam, że nie wolno zajmować się terapią hipnotyczną po dwudniowym szkoleniu, gdy się dopiero raczkuje w tej dziedzinie. Jest to nieodpowiedzialne.
Sama hipnoza jako stan nie może być niebezpieczna. Jest to stan koncentracji, a przecież ciągle się koncentrujemy na czymś, tyle nie ukierunkowujemy się. Hipnoza to koncentracja ukierunkowana na konkretny cel lub proces.
Jak wygląda proces hipnotyczny i co dzieje się w umyśle pacjenta?
Jest to bardzo subiektywne odczucie, które zależy od człowieka. Sam proces polega na tym, że rozmawiam z osobą, która ma zamknięte oczy i koncentruje się na odczuciach lub obrazach w umyśle. Potem prowadzę ją mentalnie w określone miejsca. Wiem, gdzie mam ją doprowadzić i wiem, gdzie jest wyjście, ale chodzi o to, by ta osoba sama przeszła przez ten proces i zrozumiała go. Hipnoterapia jest dla mnie pokazaniem prawdziwych korzeni, fundamentów problemu, które bardzo często tkwią jeszcze we wczesnym dzieciństwie, przed 4. rokiem życia. To właśnie wtedy zostały zasiane pewne emocje i schematy, które później kwitną w nas i odzywają się w dorosłym życiu. Moim celem jest bezpiecznie przeprowadzić pacjenta przez ten proces, bo w momencie odkrycia wydarzeń i emocji z przeszłości, umysł przestaje grać z tymi emocjami. Sam proces uświadomienia sobie lub wybaczenia sobie oraz innym, którzy mogli nas skrzywdzić, powoduje, że emocje i stres opadają. Jeśli odkryjemy te emocje, tracą one mieć moc.
Schemat procesu hipnotycznego jest bardzo prosty, ale nigdy nie wiem, gdzie pacjent cofnie się myślami. Z tego powodu jest to niesamowity zawód, bo wymaga ciągłej kreatywności, uwagi, skupienia. Każdy pacjent jest inny, nawet jeśli ma ten sam problem, co osoba, której pomagałem wcześniej. Za każdym razem proces dojścia do wyjścia z problemu jest inny. Jest to niesamowite.
Czy hipnoterapeuta wie, co dzieje się w głowie pacjenta?
W żaden sposób nie ingeruję w to. Wiem tylko, że wszelkie problemy, z którymi pacjenci do mnie przychodzą, są związane z emocjami. Cała terapia hipnotyczna polega na rozmowie i takim sterowaniu nią, by pacjent odkrył prawdę, emocje, która przytrafiła mu się w przeszłości. Hipnoza jest o tyle dobrym narzędziem, że pozwala dotrzeć do wydarzeń, które nasza świadomość zepchnęła na sam koniec w naszym umyśle. Dopóki nie zostaną one w procesie hipnotycznym odkryte, zawsze będą w nas tkwić. W hipnoterapii trzeba wrócić do momentu, w którym powstała pierwsza emocja, do pierwszego wydarzenia lub najbardziej intensywnego emocjonalnie i tam jej przepracować. Trzeba zburzyć fundament problemu. Gdy np. pacjent ma problem z nałogiem palenia papierosów, musimy dotrzeć do momentu, w którym sięgnął po pierwszego papierosa i dowiedzieć się dlaczego to zrobił. Jeśli chodziło o odrzucenie przez rówieśników w gimnazjum, pacjent dowiaduje się, że papierosy wcale nie są mu potrzebne. Ma świadomość wolnego wyboru, może palić albo nie, ale palenie już go nie ciągnie. Uzależnienia to ciężkie stany, ale nie aż tak trudne do przejścia, jakby się to wydawało.
Decydując się na terapię hipnotyczną, pacjent może mieć obawy, że zdradzi swoje największe, najbardziej intymne tajemnice i wcale nie będzie o tym wiedział…
Niektórzy myślą, że nie będą nic pamiętać. To totalna bzdura i mit, który zawsze w terapii muszę obalać. Pacjent może kłamać terapeucie przez całą sesję, ale po co? Jeśli nie chce czegoś mówić, to go uprzedzam, że najlepiej jak najwcześniej to z siebie wyrzucić, bo szybciej dojdziemy do rozwiązania problemu. Jeżeli nie chce tego powiedzieć, to nie musi, bo i tak poradzimy sobie, tylko sesja będzie dłuższa. Bywały sesje, w którym pacjenci w ogóle nie chcieli mówić o swoich problemach. Załóżmy, że problem dotyczy lęku, ale pacjent nie chce mówić o konkretnym wydarzeniu. Nawet wtedy terapię da się przepracować, bo prowadzę rozmowę na tyle elastycznie i szeroko, że pacjent w głowie przepracowuje te emocje, a ja wcale nie muszę wnikać w jego sytuację życiową. Nawet jeśli ktoś zrobił w życiu coś, czego bardzo się wstydzi i nie chce się do tego przyznać, to może skorzystać z hipnozy bez obaw, że będzie musiał przyznać się do tego hipnoterapeucie.
Skoro terapia hipnotyczna przynosi tak wspaniałe efekty, dlaczego nie jest popularna, tylko traktowana jak jakieś magiczne sztuczki?
Ludziom brakuje wiedzy na temat hipnozy. Żaden z moich pacjentów nie doszedł do wniosku, że hipnoza jest zła lub czuje się nie tak. Żeby wypowiadać się o hipnozie i oceniać ją, trzeba jej doświadczyć. Hipnoza jest niepopularna, bo jest bardzo skuteczna. Moim zdaniem, nigdy nie będzie popularna. Instytucje, z jakimi mamy do czynienia w życiu, zaczynając od szkoły, niestety nie chcą uświadamiać nam naszych możliwości. Z hipnozą jest nie po drodze koncernom farmaceutycznym – może ona wyleczyć astmę, gdyż jest to choroba psychosomatyczna, tymczasem ludzie faszerują się lekami przez całe życie. Uważam, że hipnoza zawsze będzie demonizowana, bo nikomu, poza hipnoterapeutami, na niej nie zależy. Ubolewam nad tym, dlatego poprzez hipnozę sceniczną staram się pokazać na czym polega hipnoza. W hipnozie nie ma żadnej magii. Jest potęga umysłu.
Proszę opowiedzieć o historiach z pańskiego gabinetu. Komu Pan pomógł i w jakich problemach?
Zacząłem od grona studentów, ponieważ ta grupa ma naprawdę duże problemy. Depresja jest u nich rzeczą normalną i choć zwykle nie cierpią na depresję permanentną, to jednak jest to spory problem. Hipnozą interesują się także menadżerowie, którzy, co staje się już powszechne, korzystają z różnych alternatywnych technik pracy nad sobą. Pracowałem z osobami z różnych środowisk. Najstarsza moja pacjentka miała 90 lat i cierpiała na bóle w okolicach kręgosłupa. Sam byłem ciekaw, czy hipnoterapia jej pomoże, bo pacjentka słabo słyszała, więc sesja była niezwykle trudna. Nie mogłem też zastosować regresji ze względu na wiek, więc wykorzystałem hipnozę ericksonowską, polegającą na opowieści. Bóle ustąpiły, choć spotkaliśmy się tylko raz.
W Anglii pracowałem z astmatykiem. Po jednej sesji już odstawił leki i gdy przyjechał do Polski na badania, okazało się, że astmy nie ma. Innym ciekawym przypadkiem był schizofrenik, czyli bardzo delikatna sprawa w hipnozie, osoba całkowicie aspołeczna, uzależniona od nikotyny. Ponieważ prywatnie bardzo zależało mi na pomocy temu człowiekowi, postanowiłem go poprowadzić. Po trzech sesjach udało mu się pomóc.
Leczenie pacjentów z nałogów w hipnozie jest rzeczą całkiem normalną, schematyczną, więc nie traktuję tego w kategorii spektakularnych sukcesów.
Kto nie może korzystać z terapii hipnotycznej? Osoby starsze, dzieci?
Osoby starsze mogą, ale trzeba dostosować terapię do jej stanu fizycznego. Uważam za nieodpowiedzialne robić takiej osobie regresję do traumatycznych wydarzeń. Nie wyobrażam sobie tego. Trzeba obejść taki temat delikatnie, podpowiedzieć reakcje ciała. Z osobą starszą pracuje się jak z dzieckiem, musimy opowiedzieć historię. Mistrzem świata w tym zakresie był Milton Erickson, który opowiadając bajki i różne historie leczył ludzi. Również nie każde zaburzenia psychiczne można usuwać hipnozą. Wszystko zależy od indywidualnego stanu pacjenta.
Dzieci zaś są bardzo otwarte i bardzo podatne na hipnozę. Żeby rozwiązać problem dziecka, hipnoterapeuta musi wejść w jego świat i odnaleźć problem i w jego świecie ten problem rozwiązać. Może wykorzystać bajki, które dziecko ogląda i zabawki, którymi się bawi. Hipnoterapeuta musi na chwilę stać się dzieckiem. Jest to piękne, ale wymaga dużo energii i empatii. Dziecku nie można rozkazać, by zamknęło oczy, bo to nie zadziała. Dzieci często cierpią na fobie, permanentne lęki i bezsenność, a w późniejszym wieku na wstyd. Hipnozą leczymy także część alergii.
Chciałbym zwrócić uwagę, żeby to rodzice pracowali ze swoimi dziećmi na każdym etapie, bo rodzic jest najlepszym hipnotyzerem. Pamiętajmy, że dziecko chłonie schematy, więc musimy uważać na wszelkie zachowania i treści, jakie mu serwujemy.
Czyli zwrot „hipnotyzujące spojrzenie” to nie tylko metafora…
Kiedyś zdarzyło mi się zahipnotyzować osobę tylko spojrzeniem. Oczywiście, ta osoba tego chciała, ufała mi i była podatna na hipnozę. Są to niezbędne warunki do zahipnotyzowana spojrzeniem. Musimy pamiętać, że ciągle jesteśmy hipnotyzowani. Mówimy, że miłość jest ślepa. Nie, to nie miłość jest ślepa, tylko zauroczenie, zakochanie czy pożądanie, które może ogłupić człowieka. Będąc zakochanym, koncentrujemy się tylko na zaletach drugiej osoby, nie widzimy jej wad, więc wszelkie sugestie, jakie ta osoba nam podaje, bardzo głęboko do nas trafiają. Możemy więc być w totalnej euforii lub totalnej depresji.
Nasza podświadomość jest otwarta w bardzo głębokich emocjach, na przykład w intensywnej kłótni, która może mieć ogromny wpływ na zachowanie drugiej osoby. Im wyższa amplituda uczuć, tym bardziej nasza podświadomość jest otwarta. Intensywny poziom emocji to początek transu hipnotycznego, więc powinniśmy uważać na swoje słowa i gesty. Każdy z nas może być przypadkowym hipnotyzerem, a w stanie transu hipnotycznego możemy uwierzyć w to, w co chcemy uwierzyć.
Dariusz Wresiło prowadzi terapie hipnotyczne w Rzeszowie i Krakowie.