Stawianie baniek dobre na wirusy, ale nie przy anemii i duszności
5 października 2016 |Bańki lekarskie stawiane niegdyś przez nasze babcie wymagały zręczności i pewnej ręki, by płomieniem zapałki nie poparzyć chorego. Dziś wracają w wersji bezogniowej – ich użycie jest znacznie łatwiejsze, a skuteczność w pokonywaniu wirusowych infekcji taka sama. Trzeba jednak pamiętać, że są sytuacje, kiedy ich użycie może zaszkodzić.
Bańki przeżywają renesans. Podczas tegorocznej olimpiady w Rio były medialnym przebojem – świat obiegły zdjęcia amerykańskich sportowców z zaczerwienionymi śladami na skórze, jakie zostają po użyciu baniek.
Zabieg stawiania baniek znany jest od setek lat w medycynie chińskiej, a także europejskiej. W Europie stosowano go w przypadku infekcji górnych i dolnych dróg oddechowych. W Chinach – znacznie szerzej, obejmując tą metodą także leczenie bólu i dolegliwości po urazach. Na Dalekim Wschodzie stawiano je w punktach akupunkturowych i wykonywano masaż. Dziś z masażu bańką chińską chętnie korzystają także Europejczycy. Takie umiejętności wymagają jednak specjalnej nauki, dlatego w domach powszechne jest stosowanie baniek przede wszystkim na infekcje dróg oddechowych. I na tym się tutaj skupimy.
Jak działają bańki
– Bańki zarówno ogniowe, jak i bezogniowe (metoda gorąca i chłodna) działają na tej samej zasadzie. Pod szkłem wytwarzane jest podciśnienie, które powoduje przyciągniecie skóry i wtórne ukrwienie narządów w miejscu postawienia baniek – tłumaczy lek. med. Grzegorz Siteń, specjalista chorób dziecięcych, nefrolog, kierownik oddziału pediatrycznego w Szpitalu Specjalistycznym Pro-Familia w Rzeszowie.
Lek. med. Izabela Michniewska opisuje ten proces w specjalnej książeczce, która dołączana jest do baniek lekarskich sprzedawanych w aptekach. Mówi ona, że w wyniku zasysania skóry „dochodzi do pęknięcia podskórnych naczyń krwionośnych i wydostania się poza nie pewnej ilości krwi (widoczny krwiak). Ta krew odbierana jest przez system obronny organizmu jako obce białko i staje się silnym bodźcem do wytworzenia dużej ilości ciał odpornościowych, które przygotowane do walki z wrogiem napotkawszy jedynie własną krew, kierują swoje siły przeciwko infekcji. Podciśnienie, wywierając na skórę działanie mechaniczne, powoduje podrażnienie jej zakończeń nerwowych. Dzięki temu dochodzi do zwiększenia ukrwienia i poprawy zakłóconej wcześniej czynności narządu wewnętrznego, związanego ze strefą skóry, na której postawiono bańki.”
W bańkach ogniowych podciśnienie powstaje dzięki wypaleniu powietrza wewnątrz bańki, a w bezogniowych – poprzez wypompowanie. W przypadku baniek bezogniowych łatwiej jest kontrolować ciśnienie pod szkłem. Powietrze zasysamy specjalną pompką i możemy w każdej chwili przerwać, uznając, że skóra pod bańką jest już wystarczająco napięta.
Czy bańki rzeczywiście pomagają
Łatwość użycia baniek bezogniowych sprawia, że coraz częściej trafiają one do wyposażenia domowej apteczki, a wiele mam poleca je innym, jako znakomita metodę na zaradzeniu chorobie, która zaczyna atakować organizm dziecka. Zastosowane w porę bańki, rzeczywiście, mogą powstrzymać rozwój zapalenia dróg oddechowych i pomóc w uniknięciu leczenia farmakologicznego.
– W praktyce lekarskiej nigdy z baniek nie rezygnowałem, ponieważ uważam, że ich zastosowanie może być pomocne, ale w określonych sytuacjach – podkreśla Grzegorz Siteń. – Bańki zastosowane właściwie i u odpowiedniego pacjenta są bardzo skuteczne w leczeniu infekcji wirusowych, które wymagają głównie leczenia objawowego. Zwiększając naturalne możliwości obronne organizmu, takiej infekcji z powodzeniem można zaradzić. To efekt podobny do działania herbatki z malin.
Jednocześnie doktor Siteń ostrzega: – Nie możemy wszystkim zalecić baniek, ponieważ nie w każdym przeziębieniu i infekcji powinno się je stosować. Kiedy dominuje obturacja oskrzeli, czyli skurcz, ze świstami, a dziecko się dusi, wtedy pomogą leki wziewne rozkurczające oskrzela, przeciwzapalne, a nie bańki. Nie wolno również stawiać baniek pacjentom z zaburzeniami krzepliwości krwi, małopłytkowością. W tego typu sytuacjach bańka może zaszkodzić i nasilić dolegliwości. Dlatego możliwość skorzystania z baniek należy skonsultować z lekarzem.
Jak często stosować bańki
– Baniek nie stawiamy „na kościach”. Umiejscowienie baniek na łopatkach, barkach czy kręgosłupie mija się z celem – podkreśla dr Siteń. – Moim pacjentom polecam stawianie baniek na plecach. Kiedy podniesiemy ręce do góry – powstają w polach płucnych, od dołu, dwa trójkąty i na nich stawiamy bańki. Wtedy zwiększone ukrwienie ma szansę sięgnąć aż do miąższu płucnego. Można się oczywiście zastanawiać, czy to będzie aż tak skuteczne, ale z drugiej strony – nie zaszkodzi. U pacjentów, u których nie ma przeciwwskazań, o jakich wspomniałem wcześniej, poza siniakiem, innych skutków ubocznych nie będzie.
Baniek nie należy stawiać u osób z rozległymi stanami zapalnymi skóry, o kruchych naczyniach krwionośnych, z dusznością, anemią, czy przy wysokiej gorączce (powyżej 38,5 st. C). Nie stosuje się ich u pacjenta po alkoholu, ani bezpośrednio po posiłku. Przeciwwskazaniem są m.in. takie choroby, jak stwardnienie rozsiane, gruźlica, czynny nowotwór. Aby mieć pewność, że bańki nam nie zaszkodzą, najlepiej skonsultować się z lekarzem.
Jak uczula dr Michniewska, absolutnie „nie wolno stawiać baniek w okolicy serca, dużych naczyń krwionośnych, oczu, uszu, nosa, brodawek piersiowych, żołądka, żylaków, na skórę uszkodzoną lub zmienioną chorobowo, na znamionach barwnikowych oraz u kobiet ciężarnych na podbrzusze i w okolicy lędźwiowej” (do czwartego miesiąca stawianie baniek u ciężarnych jest zakazane ze względy na ryzyko poronienia).
Bańki stawiamy najlepiej przed snem. – Dawniej mawiano, że „baniek nie wolno przeziębić”. To oznacza, że poddany takiej kuracji pacjent nie powinien od razu wychodzić na zewnątrz, ale pozostać przez jakiś czas w domu – tłumacz dr Siteń.
Pilnujemy, aby podczas stawiania baniek w domu nie było przeciągu, a temperatura wynosiła ok. 20-22 st. C. U dzieci poniżej 7 lat bańki stawiamy na kilku minut – nie więcej niż 5 minut. U starszych, do 14 lat – do 10 minut, a dorosłych na 15-20 minut. Stopień zassania skóry dostosowujemy do wieku i skóry chorego. U dzieci, z cieńszą i delikatniejszą skórą będzie on mniejszy niż u otyłego dorosłego.
Doktor Siteń podpowiada, by bańki stawiać dwa razy. Robiąc jeden dzień przerwy: – Więcej nie ma sens. Jeśli mają pomóc, to po takiej kuracji zadziałają, jeśli nie, trzeba leczyć inaczej. Nie stawiamy też w tych samych miejscach. Kolejny raz kurację możemy powtórzyć, kiedy skóra się wygoi, znikną sińce i wykrwawienia. Jeśli jednak infekcja nawraca, trzeba znaleźć przyczynę. Możemy mieć do czynienia z groźnym patogenem, z zaburzeniami odporności, z innymi chorobami przewlekłymi itp. Kontakt z lekarzem jest wtedy po raz kolejny nieunikniony.