Modnie i Zdrowo

Zastawa z porcelany – wybieramy ze sklepu i targu staroci

20 stycznia 2017 | Alina Bosak

Sylwia Tulik, fot. Tadeusz Poźniak

Porcelana stołowa to obowiązkowe wyposażenie każdego eleganckiego domu. W sklepach królują zastawy z polskich fabryk, jak Ćmielów czy Chodzież, a także znakomitej jakości wyroby niemieckie. Porcelanowe filiżanki, dzbanki, świeczniki, figurki i całą masę innych ciekawych wyrobów znajdziemy też na targach staroci. To dobry sposób na uzupełnienie domowej kolekcji. Kolekcjonerka Sylwia Tulik podpowiada, jak ja stworzyć.

Dobrze mieć rozeznanie w porcelanowym świecie dziś, kiedy zmienia się kultura codziennego życia i już nawet podczas spotkania przy grillu, podaje się karkówkę na eleganckich talerzach.

– Mając dostęp do wszelkich możliwych produktów, chcemy celebrować jedzenie. Z modą na gotowanie rozwija się moda na ładne nakrycie stołu. Jest nam miło, kiedy przyjmując rodzinę i przyjaciół podczas świąt, imienin i innych spotkań, możemy wyciągnąć na stół starannie dobraną zastawę. Dojrzewamy estetycznie, pragniemy otaczać się pięknymi przedmiotami  doceniając urodę porcelany. Ta bardzo droga może być także wyrazem prestiżu, przy czym nie popadajmy w skrajności. Cenny, ale kruchy talerzyk na stole, nad którego trwałością drżymy, może onieśmielać gościa – zauważa Sylwia Tulik, kolekcjonerka, autorka książki „Porcelana Rosenthal. Przewodnik kolekcjonera”, prowadząca blog Dom tradycyjny.

Jak wybrać zastawę z porcelany

Wybór porcelany jest ogromny i w większości jest ona dzisiaj dobrej jakości. – Musimy zdecydować, jaki styl nas interesuje i taki zestaw kompletować, aby nie robić w szafkach miszmaszu, w którym nic do siebie nie pasuje – podpowiada Sylwia Tulik, która za bazę swojej kolekcji wybrała Białą Marię firmy Rosenthal. Porcelanę możemy kupować na rynku pierwotnym lub wtórnym. W sklepach, chociażby„społemowskich”,znajdziemy piękną porcelanę. Sprowadzaną z polskich wytwórni, które teraz świetnie prosperują, ale również z Chin, zupełnie niezłą. Ja jednak stawiam na nasze rodzime wyroby. Chińczycy wynaleźli porcelanę i potrafią robić znakomitą, ale firm, które ją wytwarzają jest mnóstwo i nie wszystkie robią to tak samo dobrze. Chińska porcelana przeważnie dostępna w polskich sklepach często jest niesygnowana. Tylko w tych najlepszych, salonach specjalizujących się w sprzedaży porcelany znajdziemy tę szlachetniejszą. W innych, niestety, często możemy  trafić na wyroby gorszej jakości. Chociaż nie zawsze, wytrawny znawca może i tutaj znaleźć perełki.

Największą i najbardziej znaną marką polską jest Ćmielów. Zwróćmy jednak uwagę na  Chodzież, należący do tego samego właściciela co Ćmielów. Znana jest Karolina i Książ z Wałbrzycha. – Ćmielów mnóstwo produktów wysyła na eksport. Podoba mi się to, że w tej wytwórni znaleźli złoty środek – z jednej strony zatrudniają utalentowanych artystów i mają świetne współczesne wzornictwo, a z drugiej strony nie zapominają o tradycji, wracają do dawnych wzorów, wznawiają produkcje przedwojennych wyrobów – mówi Sylwia Tulik i na dowód pokazuje małe dzieła sztuki – wyprodukowaną w latach 70-tych popielniczkę „Wiosnę” – przedwojenny jeszcze projekt Franciszka Kalfasa. Inny przykład – „Trzy gracje” zaprojektowane przez przedwojennego rzeźbiarza Wincentego Potackiego.

W sklepach znajdziemy także porcelanę zagranicznych marek. Amerykański Lenox to dostawca zastaw do Białego Domu, ale wyroby tej marki kupimy także w Polsce. – Ich serwisy w kwiaty i motyle bardzo pasują na letnie przyjęcia w ogrodzie czy tarasie domu– mówi Sylwia Tulik.

Kolekcjonerka nad amerykańskie wyroby, wyżej jednak ceni niemieckie. To właśnie w niemieckiej Miśni powstała pierwsza w Europie fabryka porcelany. – Współczesna Miśnia trzyma się głównie starego wzornictwa, co nie wszystkim się podoba. Ceny jej wyrobów dla wielu osób są zaporowe. Wynikają z tego, że te wyroby są malowane ręcznie, podczas, kiedy w wytwórniach porcelany powszechnie dziś stosuje się dekoracje z kalki. Ale Niemcy to nie tylko Miśnia. Także Rosenthal, Fürstenberg, Hutschenreuther, Goebel (głównie figurki) i całe mnóstwo mniejszych firm, których porcelana jest bardzo dobrej jakości.

Drugie życie porcelany

Kolekcję porcelany wielbiciele chętnie uzupełniają na targach staroci i internetowych aukcjach, często znajdując tam prawdziwe perełki i unikaty. Na tym rynku króluje zarówno porcelana niemiecka, polska, trochę austriackiej, czeskiej i angielskiej chociaż coraz częściej pojawia się porcelana petersburska, świetnej jakości, na którą radzę  zwrócić uwagę.

Na odwrotach angielskich filiżanek znajdziemy napis Fine bone China. – To nie znaczy, że wyprodukowano je w Chinach – podkreśla Sylwia Tulik. – Są to produkty z porcelany kostnej, wymyślonej i produkowanej w Anglii. Na Wyspach dość późno zaczęto wytwarzać porcelanę. Brytyjczycy wynaleźli porcelanę kostną, z domieszką mączki kostnej, która jest mniej trwała od tradycyjnej porcelany, ale jej zaletą jest to, że dłużej utrzymuje temperaturę (-) i można na niej malować większą liczbą kolorów.

Najsłynniejszą angielską porcelaną jest Wedgwood. Nazwa wzięła się od nazwiska założyciela firmy, który bardzo chciał wynaleźć porcelanę w Anglii, ponieważ ta, która przypływała z Chin była droga. Zamierzał uruchomić produkcję własną i zaoferować wyroby w konkurencyjnych cenach. Wykonując kolejne próby, wynalazł kamionkę jaspisową, którą podbił rynek rosyjski. Taką kamionkę wyrabia się do dziś. Potem Wedgwood doszedł do wspomnianej porcelany kostnej, czyli „bone China”. Taką głównie wyrabia się w Anglii.

W przypadku angielskich wyrobów, niedoświadczona osoba może pomylić fajans z porcelaną. – Można się tego nauczyć – podpowiada kolekcjonerka. – Na spodniej stronie naczynia jest nieszkliwiony fragment postawy – w przypadku porcelany jest on gładki, w przypadku fajansu – szorstki i porowaty. Pewny test, który możemy wykonać dopiero po zakupie wyrobu, to nałożenie kropli atramentu w to miejsce. Z fajansu już jej nie zmyjemy, z porcelany – owszem. Ponadto, fajans jest lżejszy od porcelany i nie prześwituje.

Zwykło się myśleć, że szlachetna porcelana ma przezroczyste ścianki i jest lekka. – Ale niektóre formy, jak moja ulubiona Biała Maria, są dość masywne, bo tak je zaprojektowano – podkreśla Sylwia Tulik. – Dużo zależy od zastosowanej technologii. Czasami bardzo rzadką masę porcelanową wlewa się w formę i powstaje bardzo cienka ścianka, a czasami naczynia wyciska się w formach, wkładając do nich twardą, plastyczną masę podobną do plasteliny i wyrób jest masywniejszy. Ale jakość materiału pozostaje ta sama.

Porcelana na giełdzie staroci

– Warto zaglądać na giełdę staroci – uważa Sylwia Tulik. – Na przykład, kupmy w sklepie zestaw białych talerzy i szukajmy do nich dodatków na „starociach”. Tym sposobem możemy zdobyć oryginale i nietypowe rzeczy, które pięknie ozdobią stół. Świeczniki, wazoniki, półmiski, dzbanuszki, popielnice do cygar, figurki, ronda na kwiaty i naczynka na sosy i przyprawy, pojemniki na ser.

Jeśli przedmiot jest szczególny, a tylko lekko wyszczerbiony np. na uchwycie. Możemy to miejsce zeszlifować i uczynić wadę niemal niewidoczną.

W wyborze cennych i szczególnych wyrobów pomaga znajomość sygnatur, dla każdej wytwórni, serii i roku odmiennych. Dlatego chcąc zostać prawdziwym kolekcjonerem, trzeba pogłębiać wiedzę na specjalistycznych stronach w Internecie, korzystać z książek. Interesując się historią, można po okazyjnej cenie kupić mniej znane, a wartościowe wyroby.

– Do takich ciekawostek należy porcelana stołowa produkowana przez Zapel w Boguchwale. Firma słynąca dziś z izolatorów do sieci elektrycznych, już przed II wojną światową zaczęła wyrabiać również naczynia. Ponieważ jej właściciel, był wcześniej związany z fabryką w Ćmielowie, korzystał także z usług projektantów ćmielowskich – zdradza Sylwia Tulik.

Ceny porcelany są ogromnie zróżnicowane. Można kupić drobiazg za kilka złotych, ale i za kilka tysięcy złotych. Stara, kolekcjonerska porcelana osiąga bajońskie sumy. Serwis Łabędzi z Miśni, pojawiający się na aukcjach w domach aukcyjnych osiągają ceny kilkunastu-kilkudziesięciu tysięcy euro.