Modnie i Zdrowo

Dlaczego w listopadzie brakuje nam motywacji

16 listopada 2016 | Marta Kogut

Fot. Pixabay

Jesienna motywacja..  a właściwie jej brak. Ciężko jest mi myśleć inaczej. Rozglądając się dookoła i pytając znajomych słyszę tylko o zniechęceniu, listopadowej aurze, zmarznięciu i totalnej niechęci do jakiejkolwiek ponadobowiązkowej aktywności, a i te obowiązkowe przychodzą z dużym trudem. Ten listopad się jakoś w kalendarzu nie udał.

Wrzesień jest po lecie i wakacjach, więc ciągniemy ze sobą energię z poprzednich tygodni. Październik jest jakiś lżejszy, wspomnienie ciepłych dni się jeszcze utrzymuje, a i piękne, jesienne dni w słońcu rekompensują nam wiele. W grudniu będą ulubione święta. A listopad? Eh… no właśnie. Sam jego początek mocno osadza ludzi w raczej ciężką tematykę odchodzenia. Zaraz potem się okazuje, że tuż po godzinie 16 robi się ciemno, a w dzień dominuje raczej szarość, żeby nie powiedzieć „bezkolor”…  Jak sobie więc radzić z tą kłopotliwą porą roku? Skąd się bierze ten wszechogarniający spadek motywacji?

Motywacja – skąd ją brać?

Zmiana pogody i pory roku na pewno odgrywa dużą rolę, ale bynajmniej nie będę wszystkiego zrzucać na depresję sezonową. Faktem jest, że ludzie i ich psychika reagują na zmianę pory roku i ma to bezpośredni związek z nieobecnością promieni słonecznych.  Prawdą jest, że zmiana pory roku bezpośrednio wpływa na zmianę tempa naszego życia i w pewien sposób redukuję ludzką chęć aktywnego spędzania czasu na świeżym powietrzu.

Mimo to warto sobie głośno powiedzieć, że nie potrzebna nam diagnoza, tylko motywacja. Skąd ją brać? Może to zaskakujące, ale przede wszystkim ze zrozumienia – zrozumienia siebie oraz tego, że natura wie co robi. Stan spowolnienia, uśpienia i ogólnego spadku sił jest nam po prostu potrzebny.

Owszem, jest wbrew ludzkiej tendencji, ale w zgodzie z ludzką naturą. Życie charakteryzuje pewną stałością, która zakłada wzloty i upadki. Rozwój dzieje się tylko wtedy, kiedy pojawiają się kryzysy. Są niezbędne. Z jednej strony przywołują nas do czegoś pierwotnego, nieuchwytnego co ma w sobie każdy z nas. Czy to jest tęsknota, smutek czy jakieś inne wewnętrzne pękniecie? Tego nie wiem. Jest to dla każdego osobiste i indywidualne.

Z drugiej strony, kryzys staje się jedyną szansą, aby do tego aby zacząć coś nowego, zrobić coś co robiliśmy do tej pory w nowy sposób. Zmienić sposób działania, przedefiniować,  a czasem zburzyć i budować od nowa. Te stany ogólnego spadku sił życiowych wydają nam się jednoznacznie złe, bo jaki niby jest urok tego, że nie chce się nic, a myśli codzienne jakieś takie mniej optymistyczne… Urok? Urok jest żaden, ale za to znajdzie się sens i  użyteczność.

Listopad daje nam szansę, żeby zwolnić

Listopad daje nam pozwolenie na odpuszczenie sobie, na zniechęcenie, spadek nastroju, zawieszenie diety, mniej aktywności i nadużywanie „nie chce mi się”. Listopad, mimo że nie zyskuje ludzkiej sympatii, jest bliższy nam, ludziom bardziej niż nam się wydaje. Listopad pokazuje, że cała natura pozwala sobie na czas uśpienia i spadku sił, a co najważniejsze wcale nie traci na swojej przyszłej atrakcyjności.  Listopad mówi, że nie ma nic złego w tym, żeby wyglądać szaro przez jakiś czas.

Marta Kogut, psycholog, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie