Modnie i Zdrowo

Jak zbudować w dziecku poczucie własnej wartości?!

8 lutego 2017 | Marta Kogut

Fot. Pixabay

Jedną z najważniejszych lekcji, jaką rodzice mogą dać dziecku, jest zbudowanie w nim poczucia własnej wartości i skuteczności. Pojęcie to jest szerokie, bo mieści się w nim i to co powszechnie nazywamy samooceną, szacunek do samego siebie, świadomość własnych mocnych, ale i słabych stron, poczucie wpływu na własne życie, akceptacja samego siebie, a także to subiektywne odczucie, że wiem kim jestem i na co mnie stać. Jest to oczywiście byt, który buduje się w człowieku przez całe życie i śmiało można powiedzieć, że to raczej proces, niż jakiś punkt, który się osiąga i ma dane raz na zawsze.  Niewątpliwie jednak od najmłodszych lat tworzy się podstawa i rozpoczyna się proces budowania człowieka, który będzie procentował na całe dalsze życie. Jak więc rodzic może wspomóc trudny proces budowania małego człowieka?

Po pierwsze, doceniać dziecko w sposób wyraźny, jednoznaczny i zrozumiały dla dziecka. Mały człowiek musi wiedzieć, które jego zachowania budzą w rodzicach podziw czy zadowolenie. Doceniać dziecko słowem, uczuciem, gestem, a czasem i materialną nagrodą. Nie ma się co burzyć, na ten ostatni element – dzieciom nieco trudniej zrozumieć nagrodę, której nie mogą wziąć do rąk. Z resztą nie ma się co oszukiwać, wszyscy lubimy dostawać prezenty, nagradzać się niezależnie od wieku. U dzieci jest to wyjątkowo ważne. Dostrzeganie i docenianie tego, co czyni dziecko, jest podstawą jego myślenia o sobie i swoich działaniach. Okazując to pomyślmy, o tym co zadowoli dziecko, co do niego trafi. Jedno jest pewne, że niezastąpione pozostają szczere słowa – „Jestem z Ciebie dumny”, „Świetnie to zrobiłaś, bardzo mi się podoba”, „Gratulacje!” czy inne słowa wyrażające aprobatę.

Po drugie jasność w tym, czego od dziecka wymagamy. Budując swoje oczekiwania, co do zachowania dziecka należy być precyzyjnym i konsekwentnym. Przecież nie tylko dzieciom łatwiej jest realizować zadania, w których wiedzą, o co chodzi. Rodzice często sami nie do końca wiedzą, czego oczekują od dziecka. Tworzą niejednoznaczne komunikaty, niejednokrotnie w trakcie je zmieniając. To łatwiejsze jest w języku dorosłych, gdzie niuanse językowe, a także zdolność do krytycznego myślenia ułatwiają radzenie sobie w świecie dwuznaczności. Dzieci potrzebują jasnych, prostych komunikatów. Zasad, które jednoznacznie mówią o tym, za co dziecko jest nagradzane, a jakie jego zachowania nie budzą aprobaty u rodziców. Także w kwestii obowiązków, które stawiane są dzieciom niezbędny jest taki język, który potocznie można by nazwać „łopatologicznym”. I nie, nie chodzi tutaj o „uwstecznianie” swojego dziecka, ale o to, żeby oczekiwanie rodzica względem dziecka było dla niego jasne i proste. Takie formułowanie przyczynia się do budowania w dziecku poczucia wpływu na własne życie, a także na jego poczucie skuteczności w działaniach, których się podejmuje.

Po trzecie, ale nie mniej ważne – akceptacja. Kluczowe we wzmacnianiu małego człowieka jest bezwarunkowe akceptowanie go. Jest to coś bardzo trudnego do opisania i uchwycenia. To pewien stan, który umożliwia dziecku i rodzicom bezpieczną relację. Poczucie, że cokolwiek by się młodemu człowiekowi przydarzyło, to ma on za sobą „plecy”, podstawę w postaci rodziców, którzy go wesprą i kochają. I oczywiście, nie chodzi tutaj o ślepą akceptację dziecka, bezkrytyczne podejście i wyłączny zachwyt nad nim. Mądra, konstruktywna krytyka zachowania, a nie dziecka jest wskazana i niezbędna w budowaniu jego świadomości na temat samego siebie, własnych cech i zachowań.  Wspomniana akceptacja to także szacunek do dziecka. Respektowanie jego praw, ale i traktowanie z szacunkiem jego upodobań, wyborów, przyjaciół czy pomysłów. To bywa naprawdę niełatwe dla rodziców. Często zmieniające się upodobania muzyczne, co rusz pojawiające się zmiany w wyglądzie czy zmiany w gronie przyjaciół bywają źródłem żartów, bo są dla dorosłych groteskowe. Dziecko, które czuje, że rodzice szanują jego wybory, gusta czy pomysły ma szansę budować pozytywny obraz siebie, czuć się akceptowanym i wspieranym, nawet jeśli świat rodziców jest zupełnie inny.

Na koniec warto jeszcze dodać, że dzieci uczą się od rodziców. Uczą się dużo więcej niż rodzicom się wydaje. Mali ludzie chłoną zachowania, postawy czy sposób wypowiadania się rodziców. Powszechnie znane jest powiedzenie, że „Szczęśliwa mama, to szczęśliwe dzieci”, a ja powiem nawet więcej: Rodzice, którzy akceptują siebie, znają swoje mocne i słabe strony, mają poczucie własnej wartości i skuteczności, dają dziecku najlepsze „narzędzia” do budowania – siebie samych. A dzieci patrzą, uczą się i naśladują…

Marta Kogut, psycholog, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.